Po tak długiej nieobecności nie mam chyba moralnego prawa oczekiwać, że ktokolwiek z Was tutaj zajrzy i przeczyta tych parę słów.
Żyję i mam się w miarę dobrze, a ta dłuższa przerwa w blogowaniu pozwoliła zatęsknić za pisaniem, była szansą na powrót weny i okazją, by przemyśleć, w którą stronę to wszystko zmierza. Być może niedługo da się zauważyć rezultaty moich pomysłów.
Żyję i mam się w miarę dobrze, a ta dłuższa przerwa w blogowaniu pozwoliła zatęsknić za pisaniem, była szansą na powrót weny i okazją, by przemyśleć, w którą stronę to wszystko zmierza. Być może niedługo da się zauważyć rezultaty moich pomysłów.
Tymczasem wracam jednak z typowo lakierowym wpisem, bo w tej materii nic się nie zmieniło i nadal piękne paznokcie to u mnie piorytet. Jak nietrudno się domyślić, nowości u mnie przybywało, ale dziś chciałam pokazać Wam niewielką, aczkolwiek ekskluzywną część mojej kolekcji.
Marki selektywne nie należą do tanich, ale uważam, że kilka buteleczek to jeszcze nie rozrzutność. Część z nich to prezenty, część to okazyjne, testerowe egzemplarze, a niektóre to planowane i przemyślane zakupy.
I nie chcę tu rozwodzić się nad tym, czy są warte swojej ceny, czy przekłada się ona na jakość albo zachęcać Was do nabycia.
Są to moje perełki, które zakładam od czasu do czasu, by poczuć się wyjątkowo, bo umówmy się, kto inny poza mną zdaje sobie sprawę z tego, że mam na paznokciach Diora czy Chanelkę - no chyba, że dopyta.
Ja jestem z nich bardzo zadowolona, pod względem aplikacji i trwałości sprawdzają się świetnie i mam zamiar sukcesywnie pokazywać je Wam z bliska.
Ot, taka moja odrobina luksusu...
Wiecie już, mniej więcej, co gościło na moich paznokciach najczęściej jesienią i zimą.
A dziś, na bieżąco, na paznokciach OPI Life Gave Me Lemons z neonowej kolekcji z zeszłego roku. Potrzebowałam jakiegoś energetyzującego koloru, który postawiłby mnie na nogi, pozwolił otrząsnąć się po kilku dniach spędzonych z gorączką w łóżku i pomógł poczuć, choć odrobinę, wiosenny klimat.
Kolor sam w sobie przepiękny, aplikacja niezwykle przyjemna (zupełnie niepotrzebnie obawiałam się trudności przy nakładaniu, trochę typowych dla neonowych kolorów) i tylko bladość skóry moich rąk zdradza, że to dopiero początki wiosennego sezonu. Myślę, że latem ta limonka dopiero pokaże na co ją stać, w połączeniu z odrobiną opalenizny.
Ale się rozmarzyłam ...
Kilka zdjęć dwóch warstw OPI Life Gave Me Lemons, wykończonych Seche Vite, który niewątpliwie podkręcił jego połysk.
Myślicie, że neonowa limonka daje radę ?
Lubicie takie kolory u siebie czy podobają się Wam tylko u kogoś ?
I koniecznie dajcie znać, czy zdarza Wam się też tak lakierowo dopieszczać.
Cieszę się bardzo, że wróciłaś i mam nadzieję, że na dobre :), bo mi brakowało Twich wpisów. Oj kusicie Chanelkami (Mania a teraz Ty :) ) - mimo, że są boossskie to odpuszczę bo mam kryzys finansowy :(
OdpowiedzUsuńKotku, witam się na nowo i dziękuję za miłe słowa :) Też mam nadzieję, że to powrót na dobre :))
UsuńNa Chanelki naprawdę warto poczekać, może kryzys minie i skusisz się choć na jedną sztukę ...
Super, że wróciłaś!!! U Ciebie wiosna (a nawet lato!) zagościła pełną parą, ja powolutku się dopiero rozkręcam. Cytrynek jest bardzo optymistyczny:)
OdpowiedzUsuńManiu, też się cieszę, że w końcu udało mi się wrócić :))
UsuńTak bardzo tęsknię za wiosną, ale tą cieplutką, że "poszalałam" z kolorem ;)
Żeby tylko podziałało na temperaturę za oknem :))
No proszę, proszę!! Kto tutaj powrócił!! :* Bardzo się cieszę! :) :) Piekny jest kolor tego Opika :)
OdpowiedzUsuńAalimko, jak miło, że ktoś jeszcze o mnie pamięta :))
UsuńTo prawda, limonka jest super :)
śliczny kolor :-)
OdpowiedzUsuńMy roses nails, mnie również bardzo się spodobał :))
Usuńsuper, że wróciłaś <3 kolorek cudny :)
OdpowiedzUsuńReniu, dziękuję za pamięć :))
UsuńOj tak, ta limonka na żywo to jeszcze większa petarda ;)
to jeden z moich ulubieńców! ma powera <3
OdpowiedzUsuńfajnie, że wróciłaś! ;)
Tamit, dziękuję, że pamiętałaś :)
UsuńZgadzam się, jest moc w tej limonce ;))
a widzisz, ostatnio zastanawiałam się gdzie Cię zawiało ;)
OdpowiedzUsuńneonki lubię, ten kolor również - sama wiosna :D
Unappreciated, jakoś tak zeszło, ale już jestem z powrotem ;))
UsuńJest energia w tym kolorze, a tego mi potrzeba na wiosnę :))
No! Nareszcie ;DDDD :* Fajna kolekcja, oj fajna.....;) OPI cudowny, mam i uwielbiam go. Czekam na kolejne wpisy, buziaki :)
OdpowiedzUsuńIza, doczekałaś się ;))
UsuńMoja fascynacja Chanelkami i Diorami trwa :))
A Opik jest rewelacyjny, zaskoczył mnie bardzo pozytywnie i polubiliśmy się na dobre :)
Buziaczki :)
to chyba dobry czas, wszyscy wracają oby na dłużej :))))
OdpowiedzUsuńczekam na pokaz diorków :))
Antii, też mam nadzieję, że to nie falstart ;)
UsuńDiorki szykuję do pokazów :))
Kilka z Twoich lakierowych cudeńków jest i u mnie i je uwielbiam :) ja długo wzbraniałam się przed zakupem droższego lakieru niż 50 zł , moją górną półką były lakiery Anny i Essie. Ale skusiłam się na zakup pierwszego lakieru Dior i Chanel ... potem przepadłam.... Ja widzę dużą różnicę , sama formuła lakierów i ich aplikacja to już duża różnica ... wolę kupić mniej a lepszej jakości niż kilka, z którymi się męczę :)
OdpowiedzUsuńTwoje limonkowe pazurki mi się bardzo podobają :D
Buzialek :*
Aguś, dziękuję bardzo :))
UsuńOj, tak, ja też przepadłam z tymi Diorkami i Chanelkami, zachwycają mnie wszystkim :))
Dopóki sama ich nie posmakowałam, nie miałam pojęcia, nad czym te zachwyty ;)
I tym sposobem większość moich buteleczek pójdzie w odstawkę, zaczynam grymasić na Essie, a to już niefajnie ...
love OPI color!:)
OdpowiedzUsuńEvie, :))
UsuńNo nareszcie! :) Wiedziałam, że wrócisz:) Będę Cię często odwiedzać:)
OdpowiedzUsuńIwona, powroty są trudne, ale myślę, że ten będzie udany :)
UsuńZwłaszcza z Twoim wsparciem :)
Przepiękna cytrynka!
OdpowiedzUsuńNiedawno na swoim blogu prezentowałam mani również w takim kolorze;)
Pozdrawiam i obserwuję!
Dziękuję, Nutkowa :))
UsuńChętnie zajrzę do Ciebie :)