...właśnie do takiego wniosku doszłam, starając się od kilku dni zmalować jakieś porządne mani. Po prostu się nie da, poddaję się. Każda próba uzyskania gładkiej tafli na paznokciu, przy 30-stopniowych temperaturach kończyła się totalnym fiaskiem. Bąble, bąble i jeszcze raz bąble - efekt: paznokcie "z regularną wysypką". A przecież nie o to mi chodziło.
Dzisiejsze mani nieskazitelne nie jest i wprawne oko szybko zorientuje się, że nie brak na nim bąbli. Próbowałam je skrzętnie ukryć pod kropkami, jednak nawet top coat się buntował. Zostaje mi chyba: albo przeczekać ten czas ( a jak na złość czekamy na lato i letnie kolory na paznokciach przecież prawie cały rok), albo poszukać innych rozwiązań ( pomalutku pojawiają się już jakieś pomysły).
Tymczasem na moich paznokciach za bazę robią dwie warstwy Essie, Ballet Slippers, a kropkowałam zielonym Essie, Mojito Madness, niebieskim Essie, Chills&Thrills, fioletowym Essie, Sittin'Pretty i szarym Essie, Chinchilly. Warstwa top coat'u Sally Hansen, Insta Dri miała pomóc, ale tylko zaszkodziła.
Tak prezentują się wykropkowane paznokcie "z ospą" ;))
Czy Wy też macie teraz takie "bąblowe" problemy z malowaniem paznokci?
Jeśli tak, proszę podzielcie się swoimi sposobami na uniknięcie takich "niespodzianek".
A tak w ogóle, to podobają się Wam moje kropki ?