...i ulubieniec to bezapelacyjnie Dior 796 Carre Bleu.
Kolor z jesiennej kolekcji 2014 to dla mnie pozycja obowiązkowa nie tylko na chłodniejsze dni. Mogę nosić go przez cały rok, bo pięknie komponuje się także z opaloną skórą dłoni.
Odcień z delikatną domieszką szarości odbiega od typowego atramentowego granatu, nie ujmuje mu jednak nic z urody i elegancji. Raz wygląda niepozornie, innym razem przykuwa uwagę świeżością.
Pędzelek solidnej wielkości pozwala zaaplikować go szybko, bez zbędnych pociągnięć i precyzyjnie, bez potrzeby poprawek. Można wtedy docenić jego niezwykle kremową formułę i porządną pigmentację ( jedna solidna warstwa daje radę ).
Szkliście błyszczy, nie tylko zaraz po nałożeniu i dodatkowo jest bardzo trwały. Utrzymuje się nawet do 7 dni i nie zdarzyło mu się odpryskiwać, a o jego zużyciu przesądzają jedynie starte końcówki, ale to już - mam wrażenie - gwarantuje marka, bo u mnie Diory zachowują się tak niezależnie od koloru.
Kiedy tylko mam ochotę na granat, bez namysłu sięgam po tę właśnie buteleczkę i nigdy nie czułam się czymkolwiek rozczarowana, no może z wyjątkiem ... ceny.
Dwie warstwy Dior 796 Carre Bleu, z wysuszaczem Seche Vite prezentują się tak: