OPI, Koala Bear-y z kolekcji Australia 2007 to lakier, który przy każdej ponownej aplikacji zachwyca mnie równie mocno, jak za pierwszym razem.
Kolor to głęboki, nasycony, malinowy róż z odrobiną delikatnych tonów fioletowych (niektórzy widzą również czerwone), które całość subtelnie ochładzają.
Gdyby zapytać o najbardziej popularny i rozpoznawalny róż z OPI, wielu -na czele ze mną - bez wahania wskazałoby właśnie na niego.
Jest niesamowity, począwszy od żywego, pogodnego koloru, przez formułę i aplikację, aż po błyszczące, kremowe wykończenie. Pędzelek idealnie rozprowadza jego wręcz „maślaną” konsystencję, całość szybko wysycha, dając w efekcie piękny połysk.
Aplikowanie go na paznokcie to naprawdę czysta przyjemność.
Ja lubię nałożyć go na bazę NT II dwiema cienkimi warstwami, wykańczając topem wysuszającym SH Insta-Dri.
Ma potencjał, sami popatrzcie:
Dla mnie ten kolor jest wyjątkowy, ponadczasowy i elegancki. Lubię się nim delektować u schyłku lata, czując „po kościach” jesień.
Jak Wam się podoba? Macie swoje ulubione róże z OPI?
Naprawdę śliczny, choć nie wiem, czy ja bym siew nim czuła ...
OdpowiedzUsuńJak nie spróbujesz, to się nie przekonasz :)
UsuńDaj znać, kiedy będziesz "w okolicy", chętnie użyczę do przetestowania :)
oj tak, kolor jest fantastyczny, uwielbiam takie odcienie :)
OdpowiedzUsuńZgadzam się :)
UsuńOderwać oczu od niego nie mogę...
oj, przepiękny kolor...bardzo 'mój'; i cudne zdjęcia...że o pazurkach nie wspomnę:)
OdpowiedzUsuńDziekuję :)
UsuńCzyżby Koala Bear-y zaczarował niejedną Iwonę ;)
Nie mogę się przez niego skupić na pracy...
P.S. Witam u mnie :)
Zgadzam sie, że to klasyka , którą warto mieć :) a aplikacja jest jak marzenie :) lubię go bardzo, ale nie jest to mój ulubiony róż z opi, do ulubieńców należą : strawberry margarita, suzi's hungary again, elephantastic pink,my address is hollywood czyli raczej coś jasniejszego.... ;)
OdpowiedzUsuńZapomniałam o jeszcze jednym, cudownym żelku: too hot pink to hold'em :)
OdpowiedzUsuńWidzę, że gustujesz w jaśniejszych różach :)
UsuńSpodobał mi się bardzo My Address Is Hollywood, muszę się mu bliżej przyjrzeć.
Lubię jak mi coś polecasz :)
Ostatnio wspomniałaś, że szukasz aktualnie kolorow na jesień, więc polecam Ci dosłownie całą kolekcję OPI Touring America (2011) i China Glaze Metro Chic (2011), które to uważam za bardzo udane jesienne kolekcje w całości :) Tegoroczna jesień niestety jak dla mnie średnia...Kupię coś z każdej kolekcji, ale nie będzie tego wiele :(
OdpowiedzUsuńZerknę na te OPI i Chinki z 2011, może wpadnie mi coś w oko. Faktycznie w tym roku jesienne kolekcje nie powalają, chodzi za mną jedynie kostka z Essie :)
UsuńA Ty na co masz chrapkę?
Z essie wpadło mi w oko: twin sweater set, cashmere bathrobe, vested inerest. China Glaze: queen b, rendezvous with you. OPI 3 piaski, a-piers to be tan, keeping suzi at bay, first date at the golden gate, in the cable car-pool lane :)
UsuńPrzepiękny odcień różu! Taki głęboki i intensywny :)
OdpowiedzUsuńDokładnie, właśnie za to go lubię :)
UsuńBardzo lubię ten lakier za jego głębie, ale noszę go wczesną wiosną i jesienią.... może za klasyczny jest.
OdpowiedzUsuńJa nie sięgam po niego często, ale jak już mi się zdarzy, to od razu wiem , co tracę :)
Usuń